piątek, 17 stycznia 2014

Idealny dzienniczek dla cukrzyka na pompie? Czyli jaki?

Choruję na cukrzycę 1 typu prawie 18 lat (będzie w kwietniu). Będąc dzieckiem, nastolatką byłam bardzo na "nie" jeśli chodzi o prowadzenie dzienniczka. W tej chwili myślę, że to był pewnego rodzaju bunt przed samokontrolą, przed tym, że muszę się dostosować, że muszę wszystko notować. Nie robiłam tego nigdy systematycznie- często uzupełniałam zeszyt 2 dni przed wizytą u diabetologa, wyniki często wpisywałam "od czapy", bo mój glukometr pamiętał tylko 80 pomiarów, a tu trzeba było uzupełnić wyniki za np. 3 miesiące ;-)
Przechodząc na pompę zmienił się system notowania- trzeba było rozpisać wszystko na godziny. Cukry, bolusy- proste, złożone, przedłużone, bazę, posiłki itp. Moja diabetolog uraczyła mnie dzienniczkiem, który możecie zobaczyć i pobrać TUTAJ. Ani to wygodne, ani zorganizowane, ani miejsca za dużo nie ma, żeby wpisać np. wszystko co się zjadło na obiad. Skutkiem posiadania takiego dzienniczka był oczywiście po raz kolejny opór z mojej strony. Chociaż w październiku podjęłam walkę o lepsze cukry (pisałam kilka słów o tym TUTAJ) i zaczęłam pilnie notować wszystko w tych drukowanych, durnych tabelkach. W listopadzie spotkałam się z moją dobrą koleżanką, która oprócz zapasów przywiozła mi dzienniczek od firmy Animas. Początkowo nie bardzo wiedziałam jak się za niego zabrać, ale z czasem okazało się, że jest to najlepszy dzienniczek jaki kiedykolwiek miałam! Wszystko mamy super rozpisane- godzinowo całą dobę, ilość węglowodanów, bolus na korektę, bolus na WW, bazę, zmianę bazy, czasową zmianę bazy, wymianę wkłucia....

...oraz posiłki- śniadanie, przekąska, obiad, przekąska, kolacja i przekąska oraz z drugiej strony mamy obszerną tabelkę na wpisywanie własnych uwag (stres, wysiłek ,alarmy, itp.). 


Niestety, dzienniczek już mi się skończył, więc pokserowałam sobie te tabelki dwustronnie i zbindowałam, więc póki co mam zapas do kwietnia :-) Na zdjęciu poniżej możecie również zobaczyć jak to wszystko wygląda w praktyce:


Jeśli chcielibyście wydrukować sobie takie kartki, skan znajdziecie POD TYM LINKIEM.
Podjęłam również próby znalezienia na zagranicznych stronach dla diabetyków zamiennika dla mojego dzienniczka- i okazało się, że jest ich trochę. Ba, nawet znalazłam prawie że identyczny dzienniczek w wersji anglojęzycznej od...Medtronica. Co ciekawe, w Polsce nie spotkałam się z gotowymi dzienniczkami dla diabetyków. Napisałam więc do Medtronica czy: 1) mają takie dzienniczki oraz 2) jeśli nie mają to czy mają w planach wypuszczenie takiego do poradni diabetologicznych. Jeśli będę miała od nich jakieś info- dam znać.

W moim przypadku nie sprawdziły się również aplikacje na smartfona- Dbees czy inne. Nie potrafiłam współpracować z tymi programami, za dużo ruchów musiałam wykonać, żeby wszystkie dane wpisać, zapominałam i inne takie. 

A Wy, zapisujecie swoje wyniki? Jeśli tak, to w jakiej formie? :-)

P.S. Można zadać pytanie- ale po co wszystko pisać skoro jest pompa i glukometr, który wysyła do niej wyniki i wszystko widać na wykresach podczas wizyty? No tak, ale w pompie nie ma możliwości, żeby wpisać czemu zmniejszyło się bazę na 70% na 3 godziny, czemu gdzieś było hipo albo hiper, czemu w tym dniu cukry były takie brzydkie? Wszystko mam zapisane i wiem, gdzie było ok, a gdzie zrobiłam błąd, kiedy był dla mnie ciężki dzień czy kiedy byłam chora :-) Trwam w swoim postanowieniu i mam zamiar dalej pilnie wszystko notować.

EDIT 24.01.2014 r.:
Po wysłaniu wiadomości do Medtronica przez ich stronę, 20 stycznia otrzymałam wiadomość zwrotną, że wysyłają do mnie dzienniczek użytkownika pompy :-) Po 2 dniach był już u mnie i wyglądał identycznie jak ten w wersji angielskojęzycznej.




Jedynym minusem tego dzienniczka jest to, że jest węższy niż Animasa, a przez to ma mniejsze i mniej kratek do pisania dawek.
Znalazły się tam też jak dla mnie zupełnie zbędne pola jak wysiłek fizyczny i różne- takich rzeczy przecież nie trzeba zaznaczać krzyżykiem w tabelce tylko wypisać co i jak, z godziną, w części na notatki. No cóż, zobaczymy jak będzie mi się z nim współpracowało, ale to dopiero w połowie kwietnia jak skończy się mój drukowany dzienniczek ;-)

Niezrozumiałym dla mnie jest fakt, że dzienniczki takie mimo że są to nie trafiają do poradni diabetologicznych. Chyba, że coś się w ostatnim okresie zmieniło? Nie wiem. Wizyta w poradni przyszpitalnej dopiero 1 kwietnia ;-)

czwartek, 16 stycznia 2014

Tangle Teezer, szał ciał! +10

Tangle Teezer- przesławna szczotka do włosów, o której mówi się w blogosferze już od ładnych paru lat trafiła w końcu i do mnie. Wzbraniałam się przed nią długo, twierdziłam, że to wszystko bujdy, że jest taka wspaniała. Uważałam, że kawałek plastiku nie jest na pewno wart swojej ceny. 

Zaczęłam zapuszczać włosy i gdy te dobiły do długości za ramiona zaczęły się schody. Plątanie, kołtuny, no cuda na kijach. W międzyczasie zdecydowałam się na szczotkę z naturalnego włosia, ale i to nie rozwiązało moich problemów. Przed świętami zdecydowałam się na zakup TT na Allegro (zapłaciłam za nią z przesyłką 30 zł, a nie 50 zł bez wysyłki w polskim oficjalnym sklepie. 


Czekałam na nią dość długo (przesyłka ponoć została skradziona na poczcie, cholera ich wie), ale doczekałam się. Pierwsze przeczesanie włosów było dla mnie dziwnym uczuciem, plastik drapał mnie po głowie. Z użycia na użycie zakochałam się w niej totalnie. Rozczesuje bez problemu najgorsze kołtuny, mogę bez problemu rozczesać mokre włosy (co wcześniej było awykonalne!). Ze względu na to, że jest wykonana z tworzywa jest bardzo łatwa do utrzymania w czystości (szczotkę z włosia dzika myłam delikatnym szamponem, później nakładałam odżywkę, spłukiwałam i musiałam poczekać aż wyschnie. Ząbki szczotki świetnie masują skórę głowy, co wzmacnia włosy.



Minusem jak dla mnie jest kształt i wielkość szczotki. Bardzo łatwo jest ją upuścić, może wyślizgnąć się z ręki, jest niezbyt poręczna. Przy czasie, po dłuższym użytkowaniu dłuższe ząbki zaczynają się wyginać, co zauważyłam u innych blogerek -> Alina , Idalia czy Ania. Znajdziecie tam ich odczucia co do TT, a u Ani dodatkowo porównanie oryginału i chińskiej podróbki :-)

Nie żałuję wydanych na nią pieniędzy, jest to chyba lepsza z inwestycji jeśli chodzi o pielęgnację włosów. Szczerze polecam.

Stało się.

Wczoraj, po niespełna 4 miesiącach studiowania na II stopniu zapisałam się do promotora. Nie mam pojęcia czemu tak wcześnie, no ale ok. Niech będzie. Bój był niemały. Zapisy zaczynały się o 16:00, o 15:55 serwer zaczął stroić fochy, od 16:00 do 16:12 była totalna masakra. Strona muliła jak głupia, ale udało się. Jestem u tego u kogo chciałam być. U byłego wiceprezydenta Bydgoszczy. Prawo administracyjne. Najbardziej przeraża mnie fakt samego pisania pracy, składania zdań, jej obszerności, a z drugiej strony nie mogę się już doczekać aż pojadę na pierwsze seminarium, wybiorę temat, dostanę jakieś wskazówki i zasiądę przed komputerem, żeby zapisać tą tabula rasę administracyjną.