piątek, 29 listopada 2013

Małe podsumowanie na (prawie) koniec miesiąca :)

22 listopada w Poznaniu spotkałam się po 11(!) latach z moją koleżanką Kingą. Pierwszy raz spotkałyśmy się w Centrum Rehabilitacji w Osiecznej (wtedy było to sanatorium dla diabetyków, dzieci z otyłością/nadwagą, astmą), bodajże w 2000 roku, następnie w tym samym miejscu po roku. Pisałyśmy listy, później kontakt się urwał. W 2008 roku próbowałam znaleźć Kinię na naszej klasie, nie udało się. W listopadzie 2008 roku poleciałam odwiedzić wtedy jeszcze nie męża, w UK. Wróciłam, zaczęłam za jakiś czas znów szukać Kini. I znalazłam. I co się okazało, że mieszka w UK w tej samej miejscowości, w której był w tym czasie mój mąż! Od tamtego czasu utrzymujemy kontakt i w końcu nadarzyła się sposobność, żeby się spotkać :-)

To właśnie Kinia jest 'sponsorem' wszystkich cudowności z UK. Przywiozła mi zapas insuliny na jakieś 5 miesięcy, 6 opakowań pasków do mierzenia ketonów we krwi, 2 opakowania kolorowych lancetów do nakłuwacza (400 sztuk!) i dzienniczek dla pompiarzy (u nas nie spotkałam się z takim fajnym, moja diabetolog kazała mi drukować :/). 


Całe spotkanie oczywiście trwało za krótko, nie mogłyśmy się nagadać ;-) Mam nadzieję, że w przyszłym roku jakoś się zobaczymy. Teraz czekam jeszcze na kolegę z USA, który przywiezie mi spooooree zapasy glukozy :D

Moje cukry mają się coraz lepiej. Średnie wyniki z miesiąca (spisane z pompy):

Glukoza 145 mg/dl
Średnio dziennie cukier badam 10 razy
Średnia dawka podstawowa 17,29j
Średni bolus dzienny 21.09
Średnia dawka dzienna 38,38j
Średnio WW 15,7 WW
Posiłek 16,20j
Korekta 4,81j
Ręczny 0,08 j
Średnia liczba bolusów 7,7

Dla porównania 24 października, czyli trochę ponad miesiąc temu średnia glukoza z miesiąca wynosiła 175 mg/dl :-) Nie jest źle! Jestem zmobilizowana, żeby dbać o te cukry. Ciekawa jestem co usłyszę 10 grudnia na wizycie w poradni. Bo zawsze były tylko zjeby, że nie jest tak jak powinno być, że się nie staram. Do tego dostanę ostatnie zlecenie na wkłucia... Mam nadzieję, że od stycznia wejdą nowe przepisy i wkłucia dla osób powyżej 26 roku życia będą choć częściowo refundowane.

czwartek, 14 listopada 2013

14.11- Światowy Dzień Cukrzycy :)

I sobie i innym słodkim w dniu naszego święta życzę niskich poziomów, ładnej HbA1c, wytrwałości w dążeniu do postawionych sobie cukrzycowych (i nie tylko) celów.
Dlaczego 14 listopad? W tym dniu urodził się nasz 'zbawiciel', Frederick Bantig- wynalazca insuliny, dzięki temu odkryciu dieta przestała być jedynym 'lekiem' na cukrzycę. To dzięki niemu diabetycy na całym świecie przestali umierać z głodu i zaczęli cieszyć się życiem.


Na stronce mojacukrzyca.org znajdziecie 'rozkład jazdy' na najbliższe dni. W całej Polsce wyjadą "Słodkie Tramwaje" czy "Słodkie Autobusy"- będzie można w nich zmierzyć za free poziom cukru we krwi, porozmawiać z diabetykami, czy przedstawicielami medycznymi.

Niecierpliwie czekam na następny tydzień listopada i spotkanie z moją dobrą znajomą chorującą na cukrzycę, która aktualnie mieszka w UK. Oczywiście to też czas 'dostawy' giftów od niej :-) 
Z kolei w grudniu będę czekać na dostawę z USA od znajomego, który pochodzi z mojego miasta. Czekam na:
Glukozę w tabletkach Dex4:
Glukozę w żelu:
Zapasowy nakłuwacz:
Żel Biotene Oral Balance:
I organizer :-)





czwartek, 7 listopada 2013

Pompa insulinowa NIEZBĘDNA do życia? I don't think so...

Obejrzałam dziś ' mini reportaż' na TVN24 o siedmioletniej dziewczynce i jej rodzicach. Dziewczynka oczekuje na pompę insulinową, przed nią jest sto osób. Mama (obecnie w ciąży) chodzi z nią do szkoły, podaje jej insulinę. Jak urodzi nie będzie miał kto dziecku podać insuliny... Siedzę i myślę i spokoju mi to nie daje. 

Zachorowałam mając również 7 lat, w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Byłam na mieszankach i Actrapidzie, moja mama nie chodziła ze mną do szkoły, żeby mi podawać insulinę, bo nie było takiej potrzeby (I śniadanie jadłam w domu, po 2 godzinach musiałam zjeść w szkole II śniadanie-jak nie zjadłam wiadomo, niedocukrzenie). Dało się w miarę normalnie żyć. Nigdy w podstawówce nie mierzyłam cukru w szkole. Ćwiczyłam aktywnie na wf-ie, czasem podjadałam: jakieś żelki ze sklepiku, batonika, owoc, jogurt. Żyłam, cieszyłam się życiem. O pompach insulinowych do pewnego momentu nie mieliśmy bladego pojęcia. A jak już po kilku latach mieliśmy to nie było nas stać. Dalej chodziłam do szkoły, do gimnazjum (wtedy miałam zapasowy glukometr u szkolnej pielęgniarki), do ogólniaka (nosiłam ze sobą nie tylko glukometr, ale i insulinę).

Czasem wydaje mi się, że im bardziej postęp technologiczny, metody leczenia idą do przodu tym bardziej my popadamy w jakąś paranoję. Wiadomo- NFZ swoje, my swoje. Rządu nie przeskoczymy, za wiele nie zdziałamy. Ale jakoś trzeba sobie radzić. Skoro dziecko nie może dostać pompy to nie lepiej zmienić do tego czasu metodę leczenia? Wiadomo, że na mieszankach życie wygląda inaczej niż na analogach, jest bardziej "sztywne", ale się da.

Być może się wymądrzam, ale co- kiedyś się dało chodzić z cukrzycą do szkoły bez potrzeby podawania w międzyczasie insuliny, a teraz się nie da, bo MUSI być pompa? Zawsze jest jakieś wyjście...

Dobra, wystarczy tych wywodów ;-) Co u mnie?

Cukry mi powariowały w pewnym momencie, później okazało się, że przez ząb- kiedyś plombowany, okazało się, że musi być leczenie kanałowe... No nic, jak mus to mus. Ważne, że cukry wróciły mniej więcej do ładu.
Dzisiaj podczas odwiedzin w poradni "K" znalazłam  magazyn "SENS" dla diabetyków, więc w oczekiwaniu na wizytę czytałam ;-)


Link do artykułu ze zdjęcia: KLIK!

Światowy Dzień Cukrzycy już tuż-tuż :D Jesteście przygotowani? Ja mam kilka plakatów do rozwieszenia, mam naklejki od mellitus.pl i gdyby nie to, że 14 listopada wypada w tygodniu na pewno odwiedziłabym poznański Słodki Tramwaj ;-) Wszystkie najważniejsze i najświeższe informacje o WDD znajdziecie na www.mojacukrzyca.org 


środa, 30 października 2013

Nasze słodkie święto tuż-tuż :)

Światowy Dzień Cukrzycy już za 2 tygodnie! Z tej okazji Mellitus wraz z Accu-Chek Polska organizuje ciekawą akcję. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ. Ja dziś zgłosiłam się do udziału w tym ciekawym projekcie :-)


czwartek, 24 października 2013

Piękną mamy wiosnę tej jesieni!

Stwierdzam, że jestem strasznie niesystematyczna jeśli chodzi o pisanie bloga. Czasem mi się po prostu nie chce, ot co ;-)Mamy jesień, a pogoda nas totalnie zaskakuje- 21 stopni pod koniec października? Szał! Chociaż dziwnie to wygląda jak ludzie na ulicy chodzą w krótkich rękawkach... 
Tydzień spędziliśmy u męża rodziców, odmóżdżyliśmy się, ja pospacerowałam, to był dobry czas :-)



 Co do cukrzycy- nie jestem z siebie zadowolona. Średnia moich wyników z 31 dni na zdjęciu poniżej:


Dramat po prostu :-( A ja nie mam ani chęci ani motywacji, żeby działać, żeby było lepiej... Jesienna depresja czy co? Albo lenistwo. Próbuję modyfikować i jedzenie i dawki, przeliczniki, idzie po mału i opornie, co tym bardziej nie zachęca, a zniechęca... Muszę się ogarnąć, na początku grudnia mam wizytę, więc znów będą głupie uwagi, durne gadanie pani doktor. Jedyny plus, że może w końcu się kobita odczepi i przestanie mnie nagabywać o zaciążenie. Czemu? Ano temu, że ponoć od przyszłego roku wkłucia do pompy insulinowej dla osób powyżej 26 roku życia mają być refundowane w 70% :D Czyli zamiast płacić 300 zł za opakowanie zapłacę 90 zł- coś pięknego! Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ
W pracy pomału wszystko zmierza ku głównemu celowi, póki co mam trochę spokoju, ale za to listopad i grudzień będę urobiona po pachy. Do tego wszystkiego wróciłam na magisterkę (jeden zjazd opuściłam, ale co tam), będzie trzeba się po robocie uczyć, o matko. Narzekam, ale wiem że inni mają gorzej- mają np. dzieci i kiedy oni mają się uczyć i pracować, hardcore ;-)

Zapomniałam jeszcze o czymś! Dotarł do mnie glukometr z paskami od kumpeli z UK, o którym pisałam w którejś z poprzednich notek :-)


Jest to Optium Xceed, czyli odpowiednik naszego Optium Xido. I co się okazało, na naszym glukometrze też można zmierzyć sobie poziom ciał B-ketonowych, tylko że paski do tego kosztują... 115 złotych i nie są refundowane o.O ciekawa jestem czy ktoś to w ogóle kupuje? Zauważyć jeszcze należy, że w opakowaniu znajduje się UWAGA- 10 sztuk pasków! Z kolei w UK diabetycy dostają je za darmo (tak jak i insulinę, glukometry, igły do penów i glukometrów...).

Poniżej tabelka z porównaniem mierzenia ketonów w krwi i w moczu:


Oraz interpretacja wyników:


American Diabetes Association zaleca, żeby osoby chorujące na cukrzycę badały poziom ciał ketonowych podczas choroby czy długotrwałego stresu, gdy poziom cukru we krwi jest podwyższony przez dłuższy okres czasu. Zaleca się również sprawdzać poziom ketonów rutynowo, gdy nasz poziom glukozy we krwi przekracza 300mg/dl.

Jak dla mnie jest to ciekawa alternatywa zastępująca 'sikanie na pasek' ;-) póki co mam zapas tych pasków, do tego koleżanka przylatuje do Polski w listopadzie i już mi zapowiedziała, że szykuje się dostawa ;-) Ciekawa jestem co Wy sądzicie o takim rozwiązaniu? Kupilibyście paski w takiej kosmicznej cenie?

wtorek, 3 września 2013

Z życia diabetyka, cz. 2- wizyta u diabetologa

Po dzisiejszej wizycie u diabetologa stwierdzam, że coraz częściej jadę tam tylko po to, żeby dostać kartę na wkłucia. Nic oprócz tego mnie tam nie trzyma. Jadę tam już bez żadnych emocji- nie denerwuję się, bo mam to wszystko w nosie. Nie cieszę się, bo ta kobieta nie nastraja mnie pozytywnie. Za każdym razem coś nie pasuje- a to jem za dużo (czy 5 bolusów na posiłek w ciągu doby to tak dużo?!), a to za późno (w weekendy, czy jak jest ładna pogoda to mam siedzieć w domu, zjeść grzecznie kolację do 19 i później już nic?!), a to jem nie to co powinnam (pizza raz na ruski rok?!), a to że nie robię bolusów złożonych/przedłużonych (jakbym jadła takie rzeczy to bym robiła- pizza i pierogi to wyjątek). Wiadomo, teraz były wakacje, było długo jasno i ciepło to się łaziło do nocy. Czy temu, że choruję na cukrzycę mam ograniczać swoje życie towarzyskie, żeby było tak jak chce pani doktor? Może gdybym była i tego diabetologa, który sam choruje na cukrzycę byłoby inaczej? No ale nie trafiłam do niego. Bo co innego lekarz, który zna chorobę z autopsji, a nie tylko z literatury.
No nic, póki co mam spokój do 10 grudnia :-)







czwartek, 22 sierpnia 2013

Z życia diabetyka, cz. 1 :)

Odkąd zaczęłam pracować, czyli od czerwca 2011 rok, rzadko kiedy moim pierwszym posiłkiem były kanapki czy coś normalnego. Najczęściej na śniadanie jadłam drożdżówki, które potrafiły mieć 5-6 WW. Od stycznia tego roku, kiedy to zmieniłam wydział zaczęłam na śniadanie regularnie, dzień w dzień jeść...



...pączki. Dlaczego? Bo były dobre i miałam po nich, o dziwo, dobre cukry. Zarówno po 2 godzinach jak i później. Dziwne jak na taką bombę kaloryczną.Wszystko zmieniło się od jakiś dwóch tygodni. Powód? Ot tak- stwierdziłam, że skoro nic się nie dzieje ze mną i z moimi cukrami teraz, to nie znaczy, że będzie tak zawsze. Może prędzej czy później rozwaliłabym sobie żołądek, może przyszłyby jakieś powikłania albo inne problemy? Cholera wie. Chyba jednak lepiej nie ryzykować i żywić się tak jak powinnam (chociaż w małym stopniu, bo nigdy nie powiem 'nie' fast foodom). 

Teraz na I śniadanie jem kanapki, zazwyczaj z białym serkiem (Almette jabłkowo-gruszkowy <3 ), a na II śniadanie muesli/crunchy z jogurtem naturalnym. Musiało minąć trochę czasu zanim organizm się przestawił, a ja doszłam do perfekcji. 



Ostatnio zabrałam się też za porządki w moich 'zapasach'. Zmieniłam karton na większy, doszedł zapas Contour Link'ów, muszę jeszcze zamówić zbiorniki na insulinę, bo został mi jeden.



Czekam też za małą przesyłką od koleżanki z UK- glukometr + paski, dzięki którym oprócz poziomu glukozy we krwi można zmierzyć też poziom ketonów :)



wtorek, 13 sierpnia 2013

Ech.

Życie się toczy do przodu, blog z lekka porzucony. Nie zawsze jest chęć, żeby coś skrobnąć, żeby podzielić się tym co się dzieje.

Praca pracą. Jestem tydzień po urlopie i stwierdzam, że 2 tygodnie to za mało- pierwszy tydzień próbujesz się przestawić na to, że nie musisz wstać o 6:30, a drugi tydzień myślisz o tym, że to ostatni tydzień, który skończy się ZA SZYBKO i zaraz trzeba wracać do obowiązków.

Urlop spędziłam na swoich śmieciach, no, 3 dni gościłam na zamku Kliczków razem z ekipą ponad 200 osób z portalu dobreprogramy.pl.



Teraz w robocie póki co spokój, doradztwo trwa, od września zacznie się zbieranie biznes planów- i spokój się skończy. W sumie to dobrze, bo przez te dwa miesiące trochę się wynudziłam.

8 sierpnia stuknęła nam 4 rocznica ślubu <3



A cukry robią co chcą, powoli opadają mi ręce...