sobota, 26 kwietnia 2014

Wszystko co dobre szybko się kończy.

Urlop, urlop i po urlopie. I po świętach też ;-) Ech szybko zleciało. 16 kwietnia wybraliśmy się w podróż do rodziców męża i na święta i na trochę odpoczynku od domu 'tutaj'. Podróż do jak i z trwała jak zwykle za długo, w sumie 12 godzin z punktu A do punktu B, mając po drodze Poznań i Kraków. 8 godzin w pociągu to istna masakra. Kiedyś jeszcze jechał fajny pociąg przez Częstochowę, niecałe 6,5-7 godzin. Ale jak widać w ostatnim czasie pociągów na trasie Poznań - Kraków ubywa :-( Jedynym plusem były przedziały. Wypasione Intercity, 3 miejsca w przedziale, klimatyzacja sterowana przez ekran dotykowy, gniazdko przy każdym fotelu, czyste łazienki, a w nich papier. Szok normalnie ;-) Tak było zarówno w pierwszej jak i drugiej klasie!

U rodziców byliśmy troszkę ponad tydzień. Objedliśmy i opiliśmy się do oporu. Cukry oczywiście odstawiały swoje, bo inne jedzenie, inne ilości, inne pory, itp. Ale dałam radę, teraz już jest ok ;-) Spacerowaliśmy, trochę też pozwiedzaliśmy, zobaczyliśmy nowe (dla mnie) miejsca.



















 Była też oczywiście kicia rodziców- przekochany ślipek (nie widzi na jedno oko niestety, ale mimo to jest bardzo towarzyska i lubi się bawić!)




Teraz zostały mi tylko zdjęcia, żeby sobie popatrzeć na te piękne okolice. W poniedziałek czas wrócić do pracy, dobrze że tylko na 3 dni i długi weekend ;-) Nie będzie aż tak źle. Mam nadzieję, że święta minęły Wam spokojnie w rodzinnym gronie, a cukry nie dały za bardzo popalić ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz